Długi weekend majowy, który wcale nie był długi, wyjazd może nie w tak licznym towarzystwie jak w ubiegłym roku, ale jaki ciekawy. Przede wszystkim pogoda dużo lepsza, no i pierwszy wyjazd w plener naszego Teodora i jego kumpla Bechemota. Oprócz dwóch zacnych facetów były jeszcze Aga, Gaba i Edysia, towarzystwo jak się patrzy.
Z Gabą byłyśmy u Pani sołtys naszego Mąkolna, oglądnęłyśmy kronikę wsi (polecam bardzo ciekawa) i plany remontowo rozwojowe sołectwa. Plany są bardzo ciekawe, a tak ogólnie do we wsi bardzo dużo się dzieje. My trochę na uboczu więc niewiele z tego do nas dociera. Z ciekawszych planów to remont kapliczki w górach i poprowadzenie tamtędy zielonego szlaku, oby się wszystko udało.
W ogrodzie za domem pojawiły się nowe roślinki: mahonia, jagoda kamczacka, maliny i dereń, a przy płocie przed domem róże pnące może się przyjmą i zamiast płotu będą pachnące róże, a jesienią smaczne owoce.
W Navirchatce nadal kłopoty z wodą no i mam złe wieści - będą nadal. Z dobrze poinformowanych źródeł nie ma szans na wiercenie studni, bo pod nami same skały. Jedynie możemy istniejącą oczyścić i odkazić, może uda się zamontować pompę i wtedy mam nadzieję będzie lepiej.
W najbliższym czasie czeka nas remont podłogi w holu na piętrze i inwestycja dla DKF-u, czyli drzwi do Sali Kinowej, może będzie przyjemniej. Kolejny problem to oczywiście płot, ważny z racji nadejścia krów i koni w najbliższym czasie. Jak się tego nie zrobi to znowu stali bywalcy nie będą mieli gdzie grać w piłkę (zbyt dużo różnych niespodzianek w trawie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz